5 hitowych kosmetyków, które odkryłam w 2016 roku


Mówi się, że im człowiek starszy tym więcej ma swoich „pewników” i rzadko kiedy wychodzi poza strefę komfortu. Do tej pory kręciłam nosem słysząc takie komentarze, ale kiedy na zimę 2015 roku odkryłam, że to już 4 opakowanie tego samego tuszu do rzęs to uznałam, że no... ktoś tu ma rację i niestety nie jestem to ja! Uznałam więc, że czas na małą rewolucję i tak właśnie porzuciłam monotonnie w swojej kosmetyczce. Nie myśl jednak, że każdy nowy zakup był strzałem w 10- oj uwierz mi, było ciężko. Czasem krem zawodził, podkład się zbierał a kredka do brwi była konsystencji plasteliny... ale dzisiaj mogę śmiało napisać o swoich 5 hitach, które po porządnej selekcji trafiają na stałe do mojej kosmetyczki.

1. Magic Rose, Evree

Okres dojrzewania to zdecydowana przeszłość w moim życiu- jednak od czasu do czasu pojawiały się na mojej twarzy małe wypryski a na policzkach widoczna była mała kaszka, której genezy nie znał nikt. Wtedy to właśnie w drogerii znalazłam gamę olejków Evree i uznałam, że raz kozie śmierć- można wypróbować. Mój wybór padł na olejek różany i wydaje mi się, że napis „upiększający” chyba mnie skusił (każda kobieta chce być upiększona!). Na początku byłam kompletnie nieświadoma wpływu olejku różanego na naszą twarz, ale po malutkiej lekturze w znajomej wyszukiwarce uznałam, że kupiłam skarb za grosze. Rzeczywiście, skóra jest mniej zaczerwieniona, kaszki nie ma a wypryski zdarzają się bardzo, ale to bardzo rzadko. Jak dla mnie kosmetyk must-have.

2. Lash Sensational, Maybelline 

Ja i mój dawny tusz do rzęs byliśmy definicją wierności- nie było mowy o kupnie innego. Do czasu kiedy będąc na wyjeździe tuszu zapomniałam i koleżanka pożyczyła mi Sensational. Kiedy spojrzałam w lustro z wachlarzem kruczoczarnych rzęs wyglądających jak doklejone, w mojej głowie pojawiło się „Czy ja naprawdę spędziłam ostatni rok i więcej trzymając się tego samego tuszu kiedy moje rzęsy mogły wyglądać tak?!”. Tusz świetnie pogrubia a jego kolor jest najintensywniejszym jaki spotkałam w przypadku maskar.

3. Loreal, True Match

Moja mieszana skóra, która czasem objawia się nadmierną suchością zawsze miała problem z doborem podkładu. Przez pewien czas postawiłam nawet na niesamowicie drogie podkłady, które wciąż zostawiały maskę na mojej twarzy. Pewnego razu, kiedy po pierwszym wiosennym słońcu mój dotychczasowy podkład był już zbyt jasny, zdecydowałam, że czas sprawdzić drogeryjne produkty. Po True Match sięgnęłam po dłuższych ekspertyzach i tak o to, właśnie ten podkład został moim nowym ulubionym. Jego krycie nie jest totalnie kryjące- dzięki czemu moja skóra nie przypomina maski a właściwie ciężko wykryć ślady czegokolwiek na niej. Duży plus dla Loreala za gamę kolorów!

4. Dermedic Hydrain 3 Hialuro 

Tutaj nie ma co więcej pisać- podczas delegacji potrzebowałam czegoś mocno nawilżającego i Pani w aptece namówiła mnie właśnie na ten krem. Dla mojej skóry to strzał w dziesiątkę! Świetnie nadaje się pod makijaż.

5. Cetaphil EM

Cethapilu przedstawiać chyba nie muszę - w moim przypadku postawiłam na emulsję micelarną do mycia. Jak już wspominałam, od czasu do czasu borykam się z niesamowicie suchą skórą i nic do tej pory nie pomagało w regeneracji. Dopiero kiedy zamówiłam Cetaphil na stronie http://www.cefarm24.pl/category/3,kosmetyki moja skóra wyrobiła sobie „normę” i problem suchości i podrażnień zniknął raz na dobrze. Na razie Cetaphil dumnie stoi w mojej łazience a sama planuje sprawdzić resztę kosmetyków tej firmy.

0 Comments In "5 hitowych kosmetyków, które odkryłam w 2016 roku"